Demokracja totalitarna
Waga | 0,17 kg |
---|---|
Autor | Zygmunt Zieliński |
ISBN | 978-83-7306-561-1 |
Rok wydania | 2012 |
Okładka | miękka |
Ilość stron | 112 |
17,00 zł
Availability: Na stanie
Broszurka niniejsza powstawała w ciągu dłuższego czasu. Niektóre jej fragmenty były już drukowane w czasopismach. Ich treść w niniejszej książeczce jest wszakże zmieniona. Pewne sprawy się zdezaktualizowały i trzeba było je wyeliminować, inne doszły. Autor odczytywał całość wielokrotnie, starając się usuwać wszelkie treści trudno zrozumiałe. Takich niełatwo uniknąć, jeśli operuje się zwartą syntezą, a inaczej nie można było, chcąc na niewielu stronach pomieścić sporą liczbę problemów. To, co najwięcej budziło troski i powodowało coraz to nowe ujęcia w tekście, to był natłok uwag krytycznych. Jak ich uniknąć, skoro rzeczywistości naszej nie można retuszować, nie chcąc zboczyć na drogę komunałów, półprawd czy zręcznego omijania prawdy. To ostatnie jest wielką pokusą, gdyż daje niemalże pełną gwarancję, że nikt nie poczuje się urażony, że nawet bezsprzecznie negatywne zjawiska podane zostaną w sposób marginalizujący istniejące zło. W rezultacie mogą zaistnieć niedomówienia, zwłaszcza że przyjęto zasadę unikania nazwisk, a jeśli działania konkretnych ludzi były istotną cząstką opisywanej rzeczywistości, to przecież wiedza o tym, jak zakładano, jest obecna w szerszych kręgach społeczeństwa. Takie przypadki zachodzą w tematyce szkolnej i wychowawczej, będącej jedną z głównych dziedzin przez autora poruszonych. W sumie zatem można mieć nadzieję, że książka ta nie zostanie przyjęta jako oskarżenie, a raczej stanie się unaocznieniem problemów szeroko znanych i dyskutowanych. Powstaje pytanie, czy warto było pisać o czymś, co często należy do tematów dnia albo jest szeroko dyskutowaną bolączką, postulatem czy – łagodniej rzecz formułując – sugestią? Zdaniem autora znaczenie tej książki polega głównie na tym, że ujmuje ona w postaci krótkich esejów całościowo tematy wnikliwiej traktowane przez czasopisma, a także publicystykę obecną w radiu i w telewizji. Zresztą sporo materiału dostarczyły bezpośrednie kontakty z ludźmi, najczęściej przypadkowe wymiany myśli, w żaden sposób nie zaprogramowane. Chodziło o to, żeby rozmówca spontanicznie wyraził swą opinię, swój pogląd, ewentualnie zrelacjonował własne doświadczenia. Natomiast nie przeprowadzano wywiadów, wychodząc z założenia, że w takim przypadku sugestia przeprowadzającego wywiad stawia pod znakiem zapytania autentyczność uzyskanych danych. Już sam fakt, że celowo formułuje się pytania, uniemożliwia uniknięcie takiej sugestii. Oczywiście istnieją techniki przeprowadzania wywiadu, które podwyższają stopień wiarygodności uzyskanego materiału. Zrezygnowano z nich, podobnie jak i z wywiadów, bowiem poglądy zwarte w książce mają być przede wszystkim owocem obserwacji i przemyśleń autora. Na koniec wypada prosić o zrozumienie, jeśli ocena zachodzących w tym kraju zjawisk wyda się nazbyt pesymistyczna. Może nawet taka jest. Nawiasem mówiąc, oby tak było.